"Kocham to, co robię" - rozmowa Moniki Dawiec z Robertem Sową.
Kucharze, z którymi Pan pracuje muszą być perfekcjonistami. A po czym poznać dobrego fachowca w kuchni?
Kucharz to nie tylko zawód, ale przede wszystkim pasja i często sposób na życie. Cieszę się, że zaczęliśmy doceniać twórcę, który wkłada dużo pracy i całe swoje serce w danie, dzięki któremu mamy potem dobry nastrój. Takich myślących i pracowitych chłopaków, mam szczęście mieć w swoim teamie, z czego jestem nadzwyczaj dumny.
Niewątpliwe jeszcze pokora, upór, a przede wszystkim bycie kreatywnym pomaga w kuchennym funkcjonowaniu. Znam wielu fajnych chłopaków, którzy po prostu cieszą się, że gotują i nie muszą startować w konkursach, ani popisywać się w internecie, nie muszą mieć wszystkich najnowszych technologicznie urządzeń, a gotują tak, że palce lizać!
Jednak Pana autorski konkurs to jeden z tych najważniejszych na kulinarnej mapie, a dla młodego kucharza to niewątpliwie bardzo dobry start.
Kulinarny Talent stworzyłem dla młodych kucharzy, którzy chcieliby sprawdzić się i spróbować swych sił w rywalizacji z rówieśnikami. To taki początek, który może dać wiele możliwości. To prawda, że jest to jeden z najbardziej medialnych konkursów kulinarnych w Polsce. Dzięki temu młody adept sztuki kulinarnej może w obecności kamer sprawdzić swoje umiejętności, pochwalić się w rozmowie z dziennikarzami, a w obecności sporej publiczności zaprezentować swój kunszt. Jak wiadomo młodzi to lubią – widać to zwłaszcza po popularności kulinarnych programów telewizyjnych. Fajne są też nagrody i oczywiście staż w mojej restauracji.
No właśnie, głośno już na tzw. mieście o Pana nowym projekcie restauracyjnym. Minęło zaledwie kilkanaście tygodni i mówi się o sukcesie Pana nowej restauracji.
Jako drapieżna sowa nie poddaję się nigdy (śmiech). Walczę o siebie i mój zespół. A tak poważnie, to bardzo się cieszę, że restauracja N31 zbiera mnóstwo pochwał, a gościom znającym to, co serwuje kuchnia Roberta Sowy i jego zespołu, po prostu smakuje.
Fajnie, że jest lokalizacja w ścisłym centrum, że jest świetna aranżacja wnętrz i, co najważniejsze, jest otwarta kuchnia, co pozwala nam na jeszcze lepszy kontakt z gośćmi.
Jest to nowoczesne, eleganckie miejsce dla wszystkich, z grafikami przedwojennej Warszawy na ścianach i z pięknym widokiem na Pałac Kultury, a przede wszystkim, ze świetnie zorganizowaną kuchnią.
A co poza tym? Przecież jest Pan jednym z pierwszych, który promował zawód kucharza, aż stał się modny. Medialnie zawsze było Pana dużo, zaskoczy nas Pan?
Będzie się działo! Jako ambasador marki Prymat, wspólnie z producentem przygotowaliśmy wiele niespodzianek, którymi zaskoczymy wszystkich w 2016 roku. Ciągle robimy wielkie gale i medialne bankiety, jesteśmy świeżo po bankiecie Telekamer, kolejne są w przygotowaniu. Jeżdżę na pokazy i warsztaty kulinarne, gotujemy z uczniami w szkołach gastronomicznych, czasem jak czas pozwala jestem jurorem w konkursach kulinarnych. Oczywiście, najwięcej czasu poświęcam teraz mojemu drugiemu domowi, jakim jest N31. Ciągle mamy mnóstwo nowych pomysłów i realizujemy kulinarne marzenia naszych gości. Jest energia do działania, jest zdrowie, więc na pewno będzie bardzo aktywnie. Zapowiada się pracowity czas.
Życząc spełnienia wszystkich planów zawodowych, na koniec pytanie o to, jakie są Pana marzenia zawodowe? Czy może czuje się Pan już spełniony kulinarnie?
Dla mnie takie stwierdzenie nie istnieje. Ciągle coś wymyślam, ciągle się uczę i mimo tylu lat pracy, ciągle kocham to, co robię. W tym temacie jestem szczęściarzem!
A marzenia? No cóż, nie jestem zbyt wymagający. Chciałbym, aby przygotowane przeze mnie potrawy zawsze smakowały innym. Tak po prostu. Cieszę się, kiedy widzę uśmiechnięte miny i pełne brzuchy (śmiech).
Dziękuję za rozmowę.
Monika Dawiec