- Dlaczego podjęliśmy decyzję, by wyprowadzić się z Warszawy? Bo urodziła się nasza córka Magda i pomyśleliśmy, że będzie jej lepiej tutaj niż w centrum wielkiego miasta. Poza tym dziadkowie szli na emeryturę i postanowiliśmy zamieszkać razem. I do dziś tak jest, to dom trzypokoleniowy - opowiada kucharz. Dom jest duży. Jego powierzchnia to 300 metrów. Są tu m.in. trzy łazienki, cztery sypialnie, salon o powierzchni 50 m. Jest też 25-metrowa jadalnia połączona z otwartą kuchnią. - Dzięki takiemu rozwiązaniu mam interakcję z gośćmi... Moja mama takiego luksusu nie miała. Wszyscy rozmawiali, śmiali się przy stole, a ją wiele miłych chwil ominęło, bo tkwiła w kuchni - mówi Sowa.
Dom oczywiście otacza ogród. Latem rosną w nim m.in. pigwa, jagoda amerykańska, zioła... Ale Robert Sowa przyznaje, że do dań woli dodawać zioła wyhodowane w doniczkach.
A ulubione miejsce pana domu? - Poza łóżkiem to salon - mówi słynny kucharz i dodaje: - Wychowałem się na 50 metrach w pięcioosobowej rodzinie. Może dlatego tak bardzo lubię przestrzeń, a salon jest duży Poza tym... Biorę laptopa, siadam na kanapie. I albo oglądam ligę angielską, albo zarządzam sprawami Studia Kulinarnego, które prowadzę lub piszę scenariusze do kolejnych programów wylicza pan Robert.