Robert potrafił jednak liczyć kalorie i dbać, aby posiłek nie był za ostry lub zbyt ciężki. Spełniał wszystkie nasze prośby. A po meczu mógł już przygotowywać swoje kulinarne specjały, które cieszyły się wśród piłkarzy olbrzymim powodzeniem.
Mieszkam we Włoszech, gdzie od ponad 25 lat z piłkarską reprezentacją stale współpracuje ten sam kucharz, i nadal nie wiem, jak się nazywa. Tymczasem Roberta znają w naszym środowisku niemal wszyscy.